Jeff Bezos do swojej licznej kolekcji odznaczeń - w tym tytułu Człowieka Roku 1999 tygodnika "Time" - może dodać pierwsze miejsce w rankingu najlepszych CEO 2013 roku. Prof. Sydney Finkelstein z Tuck School of Business, który sporządził zestawienie, nazwał nawet szefa Amazona "nowym Stevem Jobesem" biznesu. Słusznie?

Szef największego na świecie sklepu internetowego nie dorównuje jeszcze popularnością twórcy Apple'a (zresztą chyba trochę na własne życzenie), jednak bilans życia niemal 50-letniego Bezosa i tak przedstawia się imponująco.

Pochodzi z liczącego pół miliona mieszkańców Albuquerque w amerykańskim stanie Nowy Meksyk. Jego rodzice rozstali się po roku małżeństwa, a Jeff przyjął nazwisko ojczyma Miguela Bezosa - Kubańczyka, który samotnie w wieku 15 lat uciekł z kraju, a w USA skończył Uniwersytet w Albuquerque i został inżynierem. Pracował między innymi w koncernie Exxon w Teksasie, gdzie Jeff spędził dużą część dzieciństwa.

Młody Bezos podobno od dzieciństwa fascynował się techniką. Media od lat powtarzają historię, że jako kilkulatek próbował rozkręcić własne łóżeczko za pomocą śrubokręta. Później miał zainstalować w swoim pokoju alarm, żeby powstrzymać młodsze rodzeństwo przed niespodziewanymi wizytami. Manualnych umiejętności Bezos miał również okazję nauczyć się na rodzinnym ranczu w Teksasie, gdzie często spędzał wakacje z dziadkiem, emerytowanym dyrektorem Amerykańskiej Komisji Energii Atomowej i uczył się "kłaść kable, szczepić bydło i naprawiać wiatraki".

Bezos trafia na Wall Street i do wielkich korporacji

Reklama

Kiedy Jeff był nastolatkiem, rodzina przeniosła się do Miami, gdzie Bezos ukończył szkołę średnią Palmett, po czym rozpoczął studia na Uniwersytet Princeton - na początku miał zamiar poszerzać wiedzę z ukochanej fizyki, jednak w końcu zrobił dyplom z inżynierii elektrycznej i informatyki.

W 1986 roku, z dyplomem licencjata, Bezos rozpoczął pracę na Wall Street jako informatyk. Rzucił to zajęcie dla posady w nowojorskim start-upie Fitel, zatrudniającym początkowo 11 pracowników, a zajmującym się produkcją oprogramowania do śledzenia międzynarodowych rynków. To właśnie tam Bezos stawiał swoje pierwsze kroki jako menadżer. Zajmował się tym dwa lata, by odejść do Bankers Trust Company, gdzie w 1990 roku objął stanowisko wiceprezesa.

Wiceszefem został także w swojej kolejnej firmie - Bankers Trust Company - której pomagał stworzyć najbardziej zaawansowany technologicznie fundusz hedgingowy na Wall Street. Odszedł z niej dopiero w 1994 roku, kiedy zdecydował się założyć własny biznes.

Bezos wymyślił Amazona podczas jazdy samochodem

Przed 30. urodzinami Bezos, zafascynowany boomem internetowym lat 90., rzucił Wall Street, by zostać sprzedawcą książek. Pomysł na Amazon.com miał przyjść Bezosowi podczas podróży samochodem z Nowego Jorku do Seattle, a nazwa pochodzi oczywiście od największej rzeki świata.

Bezos na rozruch firmy miał 300 tys. dolarów, a do pomocy kilkoro przyjaciół. Przez rok pracowali w wynajętym dwupokojowym mieszkaniu w Seattle nad bazą danych i samą stroną internetową. Szef projektu przy okazji się dokształcał - dopiero dwa miesiące po zarejestrowaniu działalności gospodarczej Bezos zapisał się na kurs dla adeptów księgarstwa.

Firma ruszyła w 1994 roku, ale dopiero w 2001 zaczęła przynosić realne zyski. Z czasem asortyment sklepu rozszerzał się, a dziś przypomina globalny bazar, na którym można kupić wszystko po niższych cenach. Bezos został tym samym największym sprzedawcą w internecie - w 2012 roku dochody serwisu przekroczyły 61 mld dol., podczas gdy jeszcze w 2011 roku było to "zaledwie" 13 mld dol.

Tymczasem Amazon ciągle doskonale się rozwija - w październiku wygrał rywalizację z Microsoftem i będzie dostarczał CIA usługi oparte na technologii chmury obliczeniowej.

Firma też wciąż też rozszerza swoją działalność o kolejne kraje - niedawno ogłoszono, że nowe centra logistyczne powstaną w Polsce. Na własny sklep internetowy będziemy jednak musieli jeszcze poczekać.

Bezos - szef kontrowersyjny, ale skuteczny

A szkoda, bo Bezos mottem swojego biznesu uczynił zasadę: "cokolwiek sprzedajesz, zaproponuj szeroką ofertę, obniżaj ceny i dbaj o szybką, skuteczną dostawę". Dlatego jeszcze na początku działalności firmy Bezos na spotkanie z pracownikami przyniósł puste krzesło, które miało symbolizować klienta, dla którego zespół tworzy strategię.

O sam zespół pracowników Bezos nie troszczy się już tak bardzo. Menedżerom płaci się kiepsko (w zamian dostają niewielkie ilości akcji firmy), a wymaga od nich bardzo dużo, zwłaszcza innowacyjności i świeżego podejścia do biznesu. Na stagnację nie pozwala zresztą sam Bezos, który słynie z niekonwencjonalnych metod pracy. Posiada między innymi publiczny adres mejlowy i jeżeli uzna zażalenie klienta za zasadne, przesyła wiadomość do odpowiedniego pracownika swojej firmy - w temacie zawsze widnieje tylko znak zapytania, a dany pracownik musi szybko na maila odpowiedzieć, inaczej może pożegnać się z posadą.

Również podczas spotkań Bezos nie oszczędza swoich pracowników. Jednego z nich zapytał, czemu "marnuje mu życie", a innemu z kolei zadał pytanie, czy jest leniwy, czy tylko niekompetentny". Z kolei po lekturze notatki służbowej na początku zebrania Bezos miał powiedzieć: "ten dokument ewidentnie napisał zespół B" i zażądał, żeby mu przynieść dokument zespołu A. "Nie chcę marnować swojego czasu na dokument zespołu B" - dodał szef Amazona.

Bezosa podbija kosmos

To wszystko oczywiście pogłoski, bowiem Bezos słynie z dyskrecji i unika prasy.

Kiedy więc w 2000 roku założył firmę Blue Origin, zajmującą się podbojem kosmosu, świat dowiedział się o jej istnieniu dopiero 6 lat później, kiedy Bezos zaczął wykupywać duże połacie ziemi w Teksasie - miał tam stanąć kosmodrom. Blue Origin pracuje nad własnym modelem rakiety kosmicznej i przygotowała już nawet prototyp specjalnego wahadłowca do kosmicznych podróży, jednak uległ on zniszczeniu podczas krótkiego lotu testowego.

Oprócz firmy pracującej nad załogowymi lotami kosmicznymi Bezos inwestuje też hobbystycznie w badania dna morskiego. W marcu 2012 roku Bezos Expeditions odkryła na dnie oceanu na głębokości 14 tys. pozostałości silnika rakiety kosmicznej Apollo 11 i teraz planuje wydobyć je na powierzchnię.

"The Washington Post" - nowa zabawka Bezosa?

Bezos słynie z oszczędności i tak naprawdę rzadko udaje się go namówić na jakiekolwiek donacje. Wyjątek zrobił w czerwcu 2012 roku, gdy wraz z żoną, pisarką Mackenzie Bezos przekazali 2,5 mln dolarów na kampanię Washington United for Marriage, która popiera legalizację małżeństw osób tej samej płci.

Dużo więcej kosztował go zakup w sierpniu 2013 roku dziennika "The Washington Post" - Bezos musiał wyłożyć 250 milionów dolarów gotówką. Wszyscy zastanawiają się teraz, co internetowy potentat zdziała w prasie papierowej, której komentatorzy zapowiadają koniec w ciągu kilku lat.

Tym bardziej, że Amazon stawia raczej na urządzenia mobilne. 28 września 2011 Jeff Bezos osobiście zaprezentował światu pierwszy tablet Amazonu, Kindle Fire, który odniósł oszałamiający sukces sprzedażowy i w planach ma zagrozić pozycji iPada Apple'a. Przypuszczenia, że Bezos chciałby zająć pozycję Jobsa w świecie internetu i urządzeń mobilnych, nie są więc chyba bezpodstawne.