Sensacyjna wiadomość o sprzedaży udziałów w Grupie ITI przez Łukasza Wejcherta odczytana została jako pożegnanie z jego internetowym dzieckiem – Onetem. Ale to nie jest jeszcze wcale przesądzone.
Będzie prezesem czy nie? Takie pytanie zadawali sobie wczoraj pracownicy Onetu, największego polskiego portalu. Chodziło oczywiście o Łukasza Wejcherta, który sprzedaje swoje udziały w ITI pozostałym akcjonariuszom – Mariuszowi Walterowi, Bruno Vangialsacomo, Aldonie Wejchert i Wojciechowi Kostrzewie.
Sprawa była też jednym z głównych tematów kuluarowych rozmów na rozpoczętej wczoraj corocznej konferencji branży internetowej Forum IAB.
Lakoniczne zdanie z komunikatu Grupy ITI: „Łukasz Wejchert będzie rozwijał swoją karierę w branży online poza Grupą ITI”, niewiele wyjaśnia. Gdyby prezes Onetu wziął wszystkie przypadające mu pieniądze – za udziały w samym TVN, ale także za należące bezpośrednio do ITI Multikino, Legię czy Wydawnictwo Pascal – jego majątek, według szacunków, wyniósłby ok. 400 – 500 mln zł. Za taką kwotę mógłby kupić jakąś inną internetową firmę, założyć fundusz inwestycyjny lub zostać aniołem biznesu albo po prostu nie zawracać sobie już niczym głowy. Większość serwisów internetowych głosiła wczoraj kategorycznie: Łukasz Wejchert żegna się z Onetem. Ale to nieprawda.
– Nic nie jest jeszcze przesądzone. W grę wchodzi kilka scenariuszy. A jeden z nich to odkupienie przez Łukasza Wejcherta Onetu od TVN. Obecnie to tak samo realny scenariusz jak ten, że zabiera swoje pieniądze i żegna się z całą grupą – mówi jeden z naszych rozmówców zbliżony do transakcji.
Reklama

Wszystko się może zdarzyć

Na rynku od dawna spekulowało się, że 38-letni Łukasz Wejchert nie ma zamiaru rozstać się z Onetem. Jego szefem jest od 2001 roku, gdy portal trafił do ITI.
Onet.pl okazał się dla niego wymarzonym miejscem pracy, ponieważ o biznesie internetowym myślał już w dublińskim Portobello Business College, gdzie ukończył finanse i ekonomię. Zaraz po studiach, w drugiej połowie lat 90., z takim pomysłem przyszedł do ojca, zmarłego w 2009 roku Jana Wejcherta, głównego udziałowca ITI.
Ale ten najpierw wysłał go do banku, by nauczył się finansów. Po krótkim epizodzie w Carlsbergu w Kopenhadze trafił do banku Merill Lynch w Londynie, a potem do ING Barings oraz Deutsche Morgan Grenfell w Warszawie. Specjalizował się w analizach rynku kapitałowego. Dopiero potem wszedł w internet.
Gdy w pierwszej połowie tego roku ruszył proces sprzedaży ITI, Łukasz Wejchert nie wypowiadał się na ten temat planów przejęcia portalu. Osoby znające kulisy sprzedaży TVN twierdzą jednak, że pytał fundusze inwestycyjne, czy zgodziłyby się częściowo sfinansować przejęcie Onetu, na które w sumie trzeba by wyłożyć 1 – 1,2 mld zł.
O tym, że sprawa jest wciąż otwarta, według naszego rozmówcy świadczy oficjalny komunikat ITI. Choć napisano w nim, że Łukasz Wejchert będzie kontynuował karierę poza ITI, nie oznacza to wcale, że będzie to także kariera poza Onetem. Bo Onet może także nie należeć do ITI.
– Sprawa jest skomplikowana, a decyzja uzależniona od wielu czynników – mówi jeden z naszych rozmówców.
Kluczowa może się okazać postawa Canal+, który podpisał umowę o strategicznym partnerstwie z ITI. Analitycy podkreślają, że Francuzi mogą nie potrzebować portalu. – Świetnie rozumieją płatną telewizję, nieco słabiej biznes telewizyjny, choć mają własne kanały, i w ogóle nie znają się na internecie – mówi jeden z analityków.

Cenny portal

Losy portalu wciąż leżą też w rękach pozostałych udziałowców ITI – Mariusza Waltera, Bruno Vangialsacomo, Aldony Wejchert i Wojciecha Kostrzewy – którzy zamierzają odkupić pakiety od Łukasza Wejcherta i jego dwóch sióstr. Choć zawiązują partnerstwo z Canal+, oddając mu na razie platformę n, zachowują większościowe udziały. Jeden z analityków przyznaje, że mogą chcieć zatrzymać Onet, gdyż jest to zyskowna spółka, która zwiększa przychody grupy. Ponadto formalnie Onet jest częścią notowanego na giełdzie całego TVN. Odsprzedaż portalu komukolwiek wpłynęłaby na wycenę spółki – zachowanie inwestorów mniejszościowych zależałoby więc od wyceny Onetu.
Z drugiej strony TVN zaczął budować własną markę w internecie, rozwijając choćby serwis wideo TVNPlayer. Nawet gdyby udziałowcy mieli wątpliwości, czy pozbywać się portalu, zdaniem naszych rozmówców Wejchert ma nadal mocne argumenty, by skłonić ich do realizacji swojej koncepcji. Prawnik zajmujący się transakcjami fuzji i przejęć podkreśla, że porozumienie w sprawie odkupienia udziałów od Wejcherta ma charakter warunkowy. – Dopóki nie zrealizuje się transakcja z Canal+, nie sfinalizuje się sprawa wykupu udziałów Wejcherta. Do tego momentu ma on wciąż normalny głos w tej sprawie jako udziałowiec ITI – tłumaczy nasz rozmówca.

Konsekwentnie do celu

– Łukasz potrafi dostać to, czego chce, choć robi to często powoli i niekoniecznie spektakularnie – mówi jeden z bankierów inwestycyjnych, który zna Wejcherta.
Zarządzany przez niego od siedmiu lat portal jest liderem na rynku. Należą do niego też serwis społecznościowy Sympatia, lokalizator internetowy Zumi czy najmłodsze dziecko – serwis wideo na żądanie VoD.Onet.pl. Od kilku miesięcy, jak zwracają uwagę obserwatorzy, portal funkcjonuje tak jakby miał działać samodzielnie. Po tym jak TVN przeniósł swoje programy do własnego serwisu, Onet zaczął podpisywać partnerstwa z innymi nadawcami. W ofercie pojawiły się TVP, a także TVBiznes grupy Polsat. Według naszych informacji w kolejce czekają też programy kolejnych nadawców. Sam Łukasz Wejchert w wywiadach przyznawał, że by skutecznie konkurować, portal musi być dostawcą treści wielu nadawców i wszystkich traktować na równi.
Wszystko wygląda tak, jakby kluczowe sprawy były dawno przewidziane i rozstrzygnięte.
Sylwetki innych znanych przedsiębiorców znajdziesz na www.twarzebiznesu.pl