Źródłem ryzyka walutowego jest: wymiana handlowa z zagranicą; kredyty, pożyczki, czynsze i inne zobowiązania w walutach obcych, a ponadto fundusze i dotacje przekazywane w zagranicznych walutach. Zabezpieczenie ryzyka walutowego to nie spekulacja, ale efektywne zbilansowanie należności i zobowiązań w różnych walutach i w różnym czasie.

Rozważmy prosty przykład: eksporter wystawia fakturę w dniu wysyłki towaru, a otrzymuje płatność za miesiąc. Zabezpieczenie ryzyka polega na tym, że w dniu, kiedy wystawia fakturę dokonuje jednocześnie transakcji sprzedaży waluty na termin. W ten sposób eliminuje ryzyko umocnienia złotego, a kurs przewalutowania za miesiąc nie różni się od kursu fakturowanego.

-Jest to dość pasywny model zabezpieczenie ryzyka walutowego stosowany najczęściej przez przedsiębiorstwa. Pochodne instrumenty finansowe (transakcje forward i opcje walutowe) służące zabezpieczeniu ryzyka są łatwo dostępne i proste w realizacji. Krajowy rynek finansowy jest na tyle rozwinięty, że takie transakcje może zawierać każdy przedsiębiorca - mówi Marek Wołos z TMS Brokers.

Niechęć do tych produktów wynika ze specyficznej mentalności przedsiębiorców i niezrozumienia produktów. Niesłusznie uważają oni, że te instrumenty służą do spekulacji, a nie do ograniczania ryzyka.

Reklama

Skutki braku zabezpieczenia ryzyka walutowego dotkliwie odczuwają obecnie przedsiębiorcy posiadający zobowiązania w USD. Od połowy lipca notowania kursu USD/PLN wzrosły o ponad 10 proc., a to dla importerów rozliczających się w tej walucie oznacza co najmniej taką utratę zyskowności. Skuteczna strategia zabezpieczenia ryzyka kursowego pozwala wymieniać waluty po kursach gwarantujących zakładaną rentowność.

Pamiętać też trzeba, by te działania robić sukcesywnie i konsekwentnie. W 2013 roku sytuacja na rynku USD/PLN była odwrotna (spadek notowań USD) i importerzy, którzy zabezpieczali ryzyko walutowe mogli się do takich działań zrazić. Natomiast wszyscy ci, którzy konsekwentnie zabezpieczają ryzyko walutowe są obecnie w korzystniejszej sytuacji gdyż ich zabezpieczenia walutowe pozwalają nabywać USD po kursach niższych niż 3,40.

Transakcje zabezpieczające można zawierać na dowolny okres, od jednego dnia do nawet kilku lat. Można dokonać transakcji na dowolny termin i na dowolną kwotę. Najbardziej popularnym instrumentem prostym w konstrukcji i rozliczeniu jest forward czyli terminowa transakcja kupna lub sprzedaży. Jej zawarcie zobowiązuje do wymiany określonej kwoty waluty w przyszłości według ustalonego kursu. Przyszły kurs wymiany jest ustalany w dniu zawarcia transakcji. Bardziej skomplikowane i jednocześnie bardziej elastyczne instrumenty to opcje walutowe.

Ryzyko walutowe rośnie w czasie. Dlatego im dłuższe terminy spływu należności lub zapłaty zobowiązań walutowych tym większe prawdopodobieństwo zmiany kursu waluty, większe ryzyko straty i w związku z tym konieczność zabezpieczenia ryzyka.

Zdarzają się oczywiście okresy niskiej zmienności i wówczas wahania na rynku walutowym są niewielkie, ale to nie powinno oznaczać rezygnacji z transakcji zabezpieczających. Po takim okresie rynek zazwyczaj staje się bardziej rozchwiany i tracą ci, którzy niekonsekwentnie zabezpieczali ekspozycję walutową. Z doświadczenia wiem, że w dłuższym horyzoncie czasu zabezpieczenie ryzyka walutowego zawsze się opłaci - tłumaczy Marek Wołos z TMS Brokers.

Polityka zabezpieczenia ryzyka walutowego powinna ponadto uwzględniać wrażliwość prowadzenia biznesu na zmianę notowań walutowych. Często firmy operują na bardzo małych marżach, rzędu 3-4 procent. To mniej więcej tyle, ile zmiana kursu dolara w ostatnich kilku dniach. Tak wrażliwy biznes powinien konsekwentnie zabezpieczać ryzyko walutowe. Niektórzy importerzy, którzy na początku listopada kupowali towary za USD i nie zabezpieczyli kursu, nie zarobią. Muszą wręcz dołożyć do interesu – dodaje Marek Wołos

Świadomość stosowania pochodnych instrumentów finansowych w celu zabezpieczenia ryzyka kursowego rośnie, szczególnie w dużych firmach giełdowych. Wystarczy spojrzeć na komunikaty giełdowe, w których znajdują się informacje, o zawartych transakcjach forward lub opcjach w celu zabezpieczenia kontraktu przed ryzykiem walutowym. Na poziomie średnich firm świadomość jest nieduża.

- Cała rzesza firm, np. z branży spożywczej mimo istnienia dużego ryzyka, tego ryzyka nie zabezpiecza. Tak naprawdę spekuluje na rynku. Jeśli kurs pójdzie w przeciwną stronę do ich oczekiwań mogą stracić. I to dużo – dodaje Wołos.

Transakcji zabezpieczających nie trzeba się obawiać. Każde z rozwiązań niesie za sobą szanse i ryzyka. Ich bilans jest zależy od sytuacji na rynku i oczekiwań przedsiębiorcy ale dzięki ich zastosowaniu przedsiębiorstwo skutecznie ogranicza jeden z rodzajów ryzyka działalności firmy.

Materiał powstał we współpracy z TMS BROKERS.