Tomasz Boduszek chce skupować długi firm od banków. Twierdzi, że nie potrzebuje do tego wsparcia z zewnątrz.
ikona lupy />
W Pragmie Inkaso Boduszka pracuje już 120 osób / Media
Reklama
Pragma Inkaso jest trochę poza głównym nurtem krajowego rynku wierzytelności. Praktycznie nie zajmuje się windykacją masowych długów, czyli należności z tytułu np. niespłacanych kredytów konsumpcyjnych czy rachunków telefonicznych. Nie kupuje ich też na rynku wtórnym. Prezes Tomasz Boduszek trochę tego żałuje, bo to oznacza, że działa poza mainstreamem.
– Negocjowaliśmy nawet przejęcie spółki z tego segmentu rynku. Zrobiliśmy test w postaci wspólnego inwestowania w portfele: kupowaliśmy wierzytelności telekomunikacyjne w oparciu o wyceny, które robiła firma kandydat do przejęcia. I okazało się, że odzyski w stosunku do prognoz były słabe. To nas zniechęciło. Jak się potem okazało, niesłusznie. Mieliśmy duży potencjał, by być liczącym się graczem również w wierzytelnościach masowych – mówi prezes Pragmy Inkaso.
Pragma Inkaso odzyskuje długi od firm na zlecenie innych firm. Pomysł na ten biznes wpadł do głowy Boduszkowi ponad dekadę temu. W jednej z firm windykacyjnych, w której był zatrudniony jako szeregowy pracownik, spotkał Michała Kolmasiaka (dziś wiceprezesa Pragma Inkaso). Wspólnie doszli do wniosku, że są w stanie robić to samo na własny rachunek. – Wystartowaliśmy z niewielkim doświadczeniem, z minimalną gotówką, a 50 tys. zł na kapitał zakładowy pożyczyliśmy. Na początku w firmie pracowało 4–5 osób. Głównym obszarem działalności była windykacja wierzytelności biznesowych na zlecenie. Z tego wyrośliśmy – wspomina Boduszek.
Zaskoczyło. Po kilku latach panowie zaczęli opracowywać strategię rozwoju i rozglądać się za kapitałem. Zwiększyli zatrudnienie (dziś grupa ma około 120 pracowników) i postanowili wprowadzić spółkę na rynek kapitałowy. W 2008 r. Pragma Inkaso zadebiutowała na NewConnect. – Prawdziwy przełom nastąpił w 2011 r., gdy przejęliśmy spółkę Grupa Finansowa Premium, zajmującą się faktoringiem. Od tego momentu zaczęliśmy grać w innej lidze – wspomina prezes Pragmy. I dodaje, że w ciągu roku od przeprowadzenia operacji zdolność kredytowa spółki wzrosła do kilkudziesięciu milionów złotych.
To załatwiło sprawę finansowania. Być może dlatego prezes Pragmy ostrożnie wypowiada się o planach pozyskania strategicznego inwestora. W ostatnim czasie nawet takie tuzy w krajowej branży windykacyjnej, jak wrocławskie Ultimo, pozyskiwały zagranicznych właścicieli. Według Boduszka Pragma tego nie potrzebuje.
Do tej pory trzy czwarte przychodów Pragmy z windykacji to odzyskiwanie należności na zlecenie klientów. Ale teraz Boduszek chce na znacznie większą skalę odkupywać portfele złych kredytów firmowych od banków.
– To dla nas duża szansa. Pomysł jest taki, żeby nie generując dodatkowych kosztów stałych i przy wykorzystaniu istniejącej struktury, kupować na własny rachunek i windykować takie bankowe portfele. To będzie uzupełnienie naszej podstawowej działalności i kolejne źródło przychodów – ocenia.