Rafał Kozłowski, wyznaczony na prezesa PKO Banku Hipotecznego, na czterdzieste urodziny dostał dwa prezenty. Od Komisji Nadzoru Finansowego i od rządu.
We wtorek KNF wydała licencję bankową dla PKO Banku Hipotecznego. Nowa instytucja będzie należała do PKO BP, największego gracza na naszym rynku kredytów na nieruchomości. Jej utworzenie jest potrzebne, bo w Polsce wyłącznie specjalistyczne banki hipoteczne mogą emitować listy zastawne – długoterminowe papiery dłużne, służące refinansowaniu kredytów na nieruchomości. Zmiany przyjęte przez rząd mają służyć rozruszaniu tego rynku w Polsce.
Reklama
Decyzje KNF i rządu to nie pierwsze hipoteczne zbiegi okoliczności w życiu Kozłowskiego. – Ślub wziąłem tego samego dnia, którego parlament uchwalił ustawę o listach zastawnych. 29 sierpnia 1997 r. – wspomina.
Wtedy Kozłowski pracował już w bankowości. Na drugim roku studiów trafił do Powszechnego Banku Kredytowego, do departamentu operacji zagranicznych. Na początku minionej dekady PBK został przejęty przez Bank Przemysłowo-Handlowy. BPH przejął też Kozłowskiego. I dał mu pierwszy raz zetknąć się z bankowością hipoteczną – wysyłając go do rady nadzorczej swojej spółki zależnej: Hypovereinsbank Bank Hipoteczny (dziś jest to Pekao Bank Hipoteczny).
Rafał Kozłowski wkrótce jednak rozstał się z grupą BPH. W 2002 r. przeszedł do Pekao, gdzie zajmował się kontrolingiem i budżetowaniem. Tam miał okazję zetknąć się ze swoimi dzisiejszymi szefami z PKO BP. Obecny szef największego polskiego banku Zbigniew Jagiełło był prezesem TFI należącego do Pekao. Z nim Kozłowski wówczas bezpośrednio nie współpracował. Miał natomiast częste kontakty z Jakubem Papierskim, dziś wiceprezesem PKO BP.
W 2007 r. Kozłowski pierwszy raz trafił do PKO BP. Mniej więcej na rok. A później zmienił branżę na farmaceutyki. Znalazł się w grupie PGF (obecnie Pelion). Ściągnęła go tam ówczesna szefowa ramienia detalicznego tej grupy Maria Wiśniewska, która wcześniej kierowała Bankiem Pekao. – PGF podzielił wówczas działalność na część detaliczną i hurtową. Ja zajmowałem się finansami w detalu. Spółka była zarejestrowana w Holandii. Pracowałem głównie w Polsce, ale trochę czasu spędzałem też w Holandii i na Litwie – wspomina.
W 2012 r. do powrotu do bankowości Kozłowskiego namówili Papierski i Jagiełło. Nasz bohater został doradcą tego drugiego. I zajął się projektem uruchomienia banku hipotecznego. – Od początku było dla mnie oczywiste, że ten bank dla refinansowania dużego portfela hipotecznego powinien emitować listy zastawne – opowiada Rafał Kozłowski.
Sprawa jednak tylko z pozoru wydaje się prosta. Ustawa o listach zastawnych obowiązuje od kilkunastu lat, a dwa funkcjonujące banki hipoteczne mają wyemitowane takie papiery raptem na kilka miliardów złotych. Finansiści długo mówili o potrzebie zmian. Wiele wskazuje na to, że teraz faktycznie się uda. – W przygotowywaniu nowelizacji z Ministerstwem Finansów współpracowało całe środowisko bankowe. Inspiratorem zmian był prezes Jagiełło. Ja tylko zostałem przez niego poproszony, by w imieniu PKO BP brać udział w konsultacjach – przyznaje skromnie Kozłowski.
Koledzy ze środowiska bankowego cenią go jednak wysoko. Piotr Cyburt, prezes mBanku Hipotecznego, podkreśla, że Kozłowski to bardzo sprawny menedżer. I cieszy się z tego, że będzie miał takiego konkurenta: – Podjęcie przez PKO BP decyzji o utworzeniu specjalistycznego banku bardzo pomogło w pracach nad zmianami przepisów dotyczących bankowości hipotecznej. Cały rynek na tym skorzysta.
Najbardziej zapewne PKO BP, który według zapewnień Rafała Kozłowskiego za trzy lata ma mieć największy bank hipoteczny na naszym rynku. – Wtedy Polska powinna być już zauważalnym graczem w Europie. O ile oczywiście potrzebne przepisy zostaną uchwalone – zastrzega.