Stanislav Frnka, szef polskiego oddziału HB Reavis, dla nieruchomości porzucił kilka lat temu branżę finansową, w której doradzał przy prywatyzacjach oraz fuzjach i przejęciach.
Pozyskiwanie działek pod inwestycje, przygotowywanie projektów i budowa liczącego 50 osób zespołu przez ostatnie lata nie zostawiały szefowi polskiego oddziału HB Reavis zbyt wiele wolnego czasu. Dla pracy nad rozwojem słowackiej firmy dewelopersko-inwestycyjnej na naszym rynku zrezygnował na jakiś czas m.in. z uprawiania ulubionego paralotniarstwa.
Reklama
– To już dwa lata bez paralotni, ale myślę o odnowieniu licencji – deklaruje Stanislav Frnka.
A pracować miał nad czym, ponieważ poza ukończoną właśnie pierwszą inwestycją biurową w Warszawie firma od czasu wejścia do Polski w 2008 r. przygotowywała kilka innych projektów.
– Szacujemy, że wartość wszystkich naszych projektów to nie mniej niż 1,2 mld euro. Będzie w nich łącznie ponad 350 tys. mkw, powierzchni do wynajęcia – podkreśla Frnka.
Dla porównania od czasu powstania w 1993 r. HB Reavis, działająca także na Słowacji, w Czechach, na Węgrzech i w Chorwacji, zrealizowała inwestycje biurowe, handlowe i logistyczne o łącznej powierzchni przekraczającej 600 tys. mkw.
Stanislav Frnka nie ukrywa, że rozwój biznesu w Polsce to do tej pory jego największe wyzwanie w branży nieruchomości komercyjnych. Nie żałuje jednak, że porzucił dla niej sektor finansowy, z którym wcześniej wiązał swoją przyszłość. Przed przejściem do HB Reavis pracował w firmie specjalizującej się m.in. w doradztwie przy prywatyzacjach oraz przejęciach i fuzjach. Przy jednej z transakcji doradzała właśnie HB Reavis.
– Ostatnie lata były bardzo intensywne, ale też bardzo ciekawe. Ale absolutnie nie myślę o powrocie do finansów. W firmie mamy świetny zespół, a w samych nieruchomościach jest ciągły ruch, bezpośrednio widać efekty naszej pracy. I trochę mniej siedzi się za biurkiem – żartuje.
W rozjazdach jest zresztą cały czas, a jedna z głównych tras to Warszawa – Bratysława. Cel to nie tylko kontakt z centralą firmy, ale i spotkania z rodziną. W wolnej chwili zahacza o słowackie góry. Stamtąd pochodzi jego niedawno poślubiona żona, której nie udało mu się jeszcze namówić na przeprowadzkę do Warszawy.
– Trudno ściągnąć kogoś z gór na mazowiecką nizinę. Ale liczę, że do końca roku uda nam się tę sprawę rozstrzygnąć – mówi z uśmiechem.
Możliwe, że wkrótce do listy podróży dołączy więcej tras na terenie Polski, bo firma przygląda się możliwościom rozwoju w segmencie handlowym, także poza stolicą. Była już zresztą bliska realizacji centrum handlowego na terenie głównego dworca PKS w Kielcach. Tu jednak natknęła się na przeszkodę w postaci nieuregulowanego stanu prawnego działki. PKS starało się problem rozwiązać, ale sprawa była na tyle skomplikowana, że HB Reavis zrezygnowało z inwestycji. To jedna z nielicznych, choć znaczących, różnic związanych z prowadzeniem biznesu w Polsce w porównaniu z innymi rynkami. Mimo tego typu problemów firma ciągle uważa nasz kraj za jeden z najlepszych rynków pod względem perspektyw rozwoju w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
– To tu budujemy teraz najwięcej. Dla porównania nasze aktualne inwestycje w Czechach, na Węgrzech i Słowacji obejmują obiekty o powierzchni dającej ok. 20 tys. mkw. powierzchni do wynajmu w każdym z krajów – wskazuje Frnka.
Sam bardzo szybko pokonał za to barierę językową. Bez problemu można porozmawiać z nim po polsku.
– Z przejściem na polski nie miałem większego kłopotu. Nasze języki są bardzo podobne. Ale jeśli chodzi o pisanie, to ograniczam się do krótkich SMS-ów – mówi ze śmiechem.