Z J.W. Construction, jednym z największych deweloperów w Polsce, Panabażys rozstał się w grudniu zeszłego roku. Jak mówi, po 15 latach pracy w tej samej firmie nadszedł czas na zmiany i trochę odpoczynku. Przerwa w pracy w branży deweloperskiej trwała jednak krótko, bo na początku 2013 r. dostał propozycję z Dolcanu.
– Nie było się nad czym zastanawiać. To jeden z liczących się na rynku deweloperów, na dodatek z perspektywami wejścia na giełdę – zapewnia Tomasz Panabażys.
Właściciele Dolcanu postawili przed nim dwa podstawowe cele – przygotowanie firmy do debiutu i umocnienie jej pozycji w branży mimo trudnej sytuacji na rynku mieszkaniowym.
– Potrzebowaliśmy doświadczonego menedżera, który popchnie firmę do przodu – wyjaśnia Sławomir Doliński, którego rodzina w 100 proc. kontroluje firmę. W 2012 r. Dolcan sprzedał blisko 400 mieszkań, a jego przychody przekroczyły 180 mln zł. Plan na ten rok to wzrost sprzedaży do 600 lokali. Nowy prezes ma też pomóc w rozwoju działalności, m.in. o segment nieruchomości komercyjnych.
Reklama
Panabażys zaczynał w roku 1997 na stanowisku asystenta Józefa Wojciechowskiego, założyciela firmy J.W. Construction. Trafił tam z warszawskiego urzędu wojewódzkiego, w którym zaczął pracować jeszcze na studiach.
– Po 3–4 miesiącach pracy w urzędzie stwierdziłem, że to nie miejsce dla mnie. Akurat koleżanka powiedziała, że szuka kogoś do pracy w prywatnej firmie. Chodziło o J.W. Construction. Chociaż mój pierwszy dzień pracy przypadł na prima aprilis, okazało się jednak, że to nie żart – wspomina.
Potem zajmował w JWC kolejno stanowiska dyrektora do spraw logistyki oraz gospodarki materiałowej. Od 2006 r. zasiadał w zarządzie przedsiębiorstwa, nadzorując pion obsługi klientów. Od 2009 r. zajmował się między innymi budżetami, planowaniem rozwoju, sprzedażą i marketingiem oraz współpracą z udziałowcami, którzy pojawili się w spółce po debiucie na warszawskiej giełdzie w 2007 r. Dwa lata później objął stanowisko wiceprezesa.
– Praca z Józefem Wojciechowskim była największą szkołą biznesu, przez jaką przeszedłem. Wydaje mi się, że w polskim biznesie trudno byłoby wskazać kogoś równie wymagającego jak on – wspomina Tomasz Panabażys.
Deweloperka wciągnęła go na tyle, że zastanawia się nad studiami doktoranckimi związanymi z tą branżą. Wcześniej z tym biznesem związane były studia MBA, które ukończył przy Akademii Ekonomicznej w Poznaniu.
– To branża, która z jednej strony pozwala uczestniczyć w tworzeniu przestrzeni, zmieniać otoczenie. Z drugiej daje możliwości rozwoju. Współpracuje się tu ze specjalistami z wielu dziedzin: architektami, inżynierami, ale też osobami zajmującymi się sprzedażą i marketingiem. Poza tym miło jest spojrzeć na efekt tych działań, kiedy ludzie odbierają klucze do swoich mieszkań, wprowadzają się – podkreśla Panabażys.
Przyznaje jednocześnie, że choć o doktoracie myśli coraz poważniej, na najwyższym stanowisku w firmie trudno będzie mu wygospodarować dla siebie dużo wolnego czasu.
– Tydzień urlopu to maksimum, na jakie można sobie pozwolić – twierdzi.
Teraz wolne chwile przeznacza przede wszystkim na łowienie ryb i jazdę na nartach, chociaż jeszcze do ubiegłego roku na pierwszym miejscu była piłka nożna. Ostatnia kontuzja wykluczyła go jednak z tej dyscypliny, w której zaliczył zresztą zawodowy epizod. Był zawodnikiem Delty Warszawa.
– Wiedziałem, gdzie w piłce jest granica moich możliwości, dlatego postawiłem na naukę. Zresztą moi rodzice zawsze powtarzali, że nauka jest najważniejsza – wspomina Tomasz Panabażys.