Założyciel modowego imperium, a także pomysłodawca jednych z najbardziej kontrowersyjnych reklam świata Luciano Benetton żegna się ze swoją firmą.
Wczoraj po blisko 50 latach dowodzenia firmą Benetton ze stanowiska prezesa odszedł jej 77-letni założyciel Luciano Benetton. Schedę przejął jego syn Alessandro, który ma uratować finanse rodzinnego biznesu.
Luciano nie ukrywa, że spadek to kukułcze jajo. Wzrost cen bawełny oraz spadek popytu na południu Europy, skąd pochodzi ponad połowa zysków koncernu, mocno uderzyły w finanse firmy. Efekt? W ubiegłym roku zysk Benettona skurczył się o 28 proc., do 73 mln dol.
Odczuwa on także rosnącą presję ze strony konkurentów – tzw. sieci fast fashion, czyli Zary i Bershki (Inditex) czy H&M. W ciągu ostatniej dekady sprzedaż włoskiej grupy rosła mniej niż 2 proc. rocznie. W tym samym czasie H&M powiększyło sprzedaż czterokrotnie, a Inditex sześciokrotnie.
– Wyzwanie jest duże. Trzeba używać fantazji, wdrażać w życie pomysły i wprowadzać innowacje – radził synowi na odchodne Benetton.
Reklama
Wie, o czym mówi. Zgromadzony majątek o wartości 5 mld dol. zawdzięcza tylko własnej pomysłowości. Wraz z trójką rodzeństwa od zera stworzył jedną z najpopularniejszych firm odzieżowych na świecie. Dziś produkcja tej rodzinnej firmy jest sprzedawana w 6,5 tys. sklepów 120 krajach.
W imperium biznesowym rodziny Benetton znajduje się kilka marek odzieżowych: United Colors of Benetton, Sisley, Playlife, Killer Loop oraz The Hip Site. Ale w należącym do Benettona holdingu Edizion znajdziemy udziały operatora płatnych autostrad Autostrade, sieci fast foodów Autogrill, akcje firmy Pirelli czy banku Mediobanca.
Zaczęło się 47 lat temu od jaskrawożółtego swetra. Luciano Benetton dostał go w prezencie od młodszej siostry Giuliany. Podarek zainspirował Luciano, jedynego żywiciela rodziny po śmierci ojca, do tego, żeby spróbować swoich sił jako przedsiębiorca. Luciano sprzedał swój akordeon i rower brata. Za uzyskane pieniądze kupił siostrze maszynę dziewiarską. Pierwsze kolorowe swetry siostrzanej produkcji sprzedawał do okolicznych sklepów. Wkrótce rodzeństwo dorobiło się własnego punktu. Na początku lat 70. sklepów było już ponad tysiąc. Nie tylko we Włoszech, lecz także za granicą.
Benetton nie bał się odważnych pomysłów marketingowych. Na billboardach w największych światowych stolicach byli już całujący się ksiądz i zakonnica, kopulujące konie, zakrwawiony bośniacki mundur, a nawet nagi Luciano we własnej osobie. Wraz z włoskim fotografem Oliverem Toscanim Benetton od ponad dwóch dekad bulwersuje światową opinię publiczną pomysłami reklamowymi.
Do skandali z włoską firmą w roli głównej dochodziło też w Polsce. W 1992 r. plakat z całującymi się księdzem i zakonnicą wisiał w Warszawie 24 dni, a w Katowicach zaledwie trzy godziny. W innych miastach na jego zawieszenie władze nie zgodziły się wcale.