Miesiąc temu prezes Mirosław Potulski z pompą zorganizował galę 10-lecia Banku Polskiej Spółdzielczości. Gości zaproszono do warszawskiej Sali Kongresowej. Gdy Potulski tańczył z Marylą Rodowicz, postronnym obserwatorom trudno było odnieść wrażenie, że kilka tygodni później może stracić stanowisko. A jednak w tym tygodniu odbędzie się posiedzenie rady nadzorczej BPS, na którym prawdopodobne jest odwołanie Mirosława Potulskiego.
Szefem BPS został w 2007 r., w trudnym momencie dla tego banku. Wprawdzie już wówczas BPS stał na czele największego zrzeszenia banków spółdzielczych w naszym kraju (obecnie jest w nim blisko 370 instytucji; bank zrzeszający wspomaga banki spółdzielcze, np. jeśli chodzi o rozliczenia czy lokowanie nadwyżek gotówki), ale był w trakcie postępowania naprawczego w związku ze stratami odziedziczonymi po jednym z przejętych banków zrzeszających.
Pod kierownictwem Potulskiego bank wyszedł na prostą – w 2011 r. zysk wyniósł blisko 111 mln zł wobec 86,2 mln zł rok wcześniej. Na tym nie koniec, w grupie kapitałowej pojawiły się: dom maklerski, aktywny np. w organizowaniu emisji obligacji dla banków spółdzielczych, spółka leasingowa, faktoringowa, towarzystwo funduszy inwestycyjnych, a także firma windykacyjna.
Zrzeszenie banków spółdzielczych może porównywać się już z największymi bankami komercyjnymi
Reklama
Dla spółdzielców nie to jest jednak najważniejsze. – Banki zrzeszające powinny pełnić służebną rolę wobec banków spółdzielczych. Tę ideę nie do końca udało się realizować w BPS – mówi Wojciech Kulak, szef rady nadzorczej BPS i prezes Banku Spółdzielczego w Starym Sączu.
Pod względem oferty BPS i całe zrzeszenie banków spółdzielczych może porównywać się już z największymi bankami komercyjnymi. Rozwój ma jednak swoją cenę – wiąże się z koniecznością dokapitalizowywania banku zrzeszającego. W tym sektorze stawia się zwykle raczej na powolny organiczny rozwój. – Agresywna polityka szybkiego rozwoju wiąże się z ryzykiem i dużymi potrzebami kapitałowymi – mówi, zastrzegając anonimowość, były członek władz BPS.
Prezes Potulski deklarował, że w grę wchodzi nawet debiut giełdowy BPS. Z punktu widzenia obecnych udziałowców banków spółdzielczych emisja akcji wiąże się z koniecznością dokonania wyboru: albo wyłożeniem gotówki na nowe walory, albo ze zmniejszeniem udziału w akcjonariacie.
Do niedawna Potulski mógł liczyć na poparcie większości właścicieli
Mimo to do niedawna mógł liczyć na poparcie większości właścicieli. Dopiero w drugiej połowie marca dwóch z czterech członków zarządu oddało się do dyspozycji rady nadzorczej, zmuszając ją do wyboru między nimi a Potulskim. Co było przyczyną konfliktu? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że rada zwróciła się do działu audytu wewnętrznego o zbadanie wybranych spraw związanych – jak usłyszeliśmy od jednej z osób związanych z bankiem – z jego „bieżącą działalnością”.
Równocześnie rada nadzorcza zawiesiła prezesa w pełnieniu obowiązków. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się trzynastu z czternastu członków rady.
Sam Potulski odmówił komentarza, uzasadniając to swoją sytuacją prawną – czyli zawieszeniem.
Przed przyjściem do BPS prezes przez niemal siedem lat był prezesem Powiślańskiego Banku Spółdzielczego w Kwidzynie – jednego z największych banków spółdzielczych w naszym kraju.
Szef BPS znany jest z zamiłowania do sportu. Był prezesem klubu MTS Basket Kwidzyn, którego drużyna awansowała do najwyższej ligi rozgrywek koszykarskich w kraju. Ostatnio z kolei BPS jest sponsorem drużyny trzykrotnych mistrzyń Polski w siatkówce.