Gdy amerykańska gospodarka pogrążała się w kryzysie, niewielka firma Opower z Wirginii Alexa Laskeya zaczęła przeżywać niewiarygodny boom. W 2009 rok, najczarniejszy okres recesji, gdy inne przedsiębiorstwa masowo zwalniały pracowników i cięły wydatki, wchodziła z 30 pracownikami. I ani myślała o redukcjach: w ciągu dwóch lat rozrosła się aż do 230 osób.
Opower nie zajmuje się ani ściąganiem długów, ani upłynnianiem majątku bankrutów. Źródłem tak niespodziewanego sukcesu jest zagospodarowana przez nią nisza: doradza, jak zmniejszyć rachunki za elektryczność. Ale robi to, jak przystało na XXI wiek – wykorzystując najnowocześniejszą technologię oraz techniki rodem z psychologii behawioralnej.
– W latach prosperity mało który z moich rodaków zawracał sobie głowę wysokością opłat za prąd. W portfelach mieliśmy mnóstwo dolarów, stać nas było na rozrzutność. Dziś jednak liczymy się niemal z każdym wydawanym centem. Oszczędzanie nie tyle stało się modne, ile po prostu jest koniecznością – mówi „DGP” John McKenzie, zajmujący się mikroekonomią na uniwersytecie chicagowskim.
A jest na czym oszczędzać. Statystyczne amerykańskie gospodarstwo domowe zużywa rocznie 11 496 kWh energii elektrycznej (dane US Energy Information Agency). Dla porównania niemiecka rodzina tylko 3457 (Environmental Change Institute przy University of Oxford). Jeśli te liczby nie czynią zestawienia dość czytelnym, oto inny przykład. Niemcy budują właśnie na Morzu Północnym farmę wiatrową, na której ustawią największe na świecie wiatraki: jedna łopata turbiny E-126 będzie miała długość 126 metrów. Taki gigant będzie w stanie wyprodukować rocznie ponad 7 MW energii elektrycznej. Wystarczy, jak obliczył testujący wiatrak instytut IWES z Bremerhaven, do zaspokojenia potrzeb aż 5 tys. 4-osobowych europejskich gospodarstw domowych lub tylko 1776 amerykańskich.
Reklama

Rywalizacja przez Facebook

Nowy oszczędnościowy trend wśród Amerykanów skutecznie zagospodarowało Opower, które powstało ledwie cztery lata temu z inicjatywy Alexa Laskeya. Nie w głowie mu było jednak prowadzenie klasycznego biznesu doradczego, postawił za to na internet i usługi godne XXI wieku. Stworzony przez niego start-up sięgnął po technologię SaaS (Software as a Service), czyli oprogramowania jako usługi. To jeden z modeli komputerowej chmury (cloud computing), który eliminuje konieczność instalacji oraz uruchamiania aplikacji na lokalnej maszynie.
Jak wygląda działanie Opower? Po zgłoszeniu się do firmy przekazuje się jej (oczywiście przez internet) szczegółowe informacje dotyczące opłat za energię elektryczną. Dane są następnie analizowane przez autorski program komputerowy, który wykorzystuje statystyczne algorytmy i matematyczne rozpoznawanie wzorców. Finalnie tworzy on raport sugerujący podjęcie konkretnych kroków, które dadzą namacalne oszczędności. Zalecenia trafiają do nas drogą e-mailową. Mało tego – Opower cały czas monitoruje nasze poczynania: może przesłać e-maila, z gratulacjami, że udało nam się zmniejszyć zużycie prądu, lub zaalarmować, że klimatyzatory działają zbyt intensywnie.
Jednak na argumenty zawarte w raporcie i motywujące e-maile możemy pozostać głusi, nawet jeśli zapłaciliśmy za usługę. Dlatego Opower sięga po psychologię behawioralną, uruchamiając w klientach jeden z najbardziej pierwotnych instynktów – rywalizację. Wraz z raportem regularnie otrzymujemy informacje o średnim zużyciu prądu w całej okolicy, a jeśli mieszka koło nas ktoś, kto też próbuje zmniejszyć rachunki za prąd – jego wyniki. Z danych firmy Laskeya wynika, że takie ściganie się z sąsiadami daje bardzo dobre efekty. Choć zdarza się także, że po wygraniu wyścigu odpuszczamy. By nie dopuszczać do takiej sytuacji, Opower nawiązało współpracę z Facebookiem. Już za kilka tygodniu będzie można pobrać aplikację, dzięki której swoimi wynikami w zmniejszaniu rachunków za prąd podzielimy się ze znajomymi z tego największego na świecie portalu społecznościowego. W ten sposób nigdy nie stracimy motywacji, bo nieustannie będziemy mogli mierzyć się z nowymi wyzwaniami.
W sieci Opower jest już 55 mln amerykańskich domów. – Udało nam się zmniejszyć rachunki średnio o 2 – 3 proc. Niewiele? Dzięki nam w portfelach Amerykanów zostało nawet ćwierć miliarda dolarów. W ciągu najbliższych trzech lat dołożymy kolejne pół miliarda – zapowiada Alex Laskey. Firma podaje, że udało się jej ogółem zmniejszyć konsumpcję prądu aż o 38 tys. MWh. W tym roku wciąż niewielka firma z prowincjonalnej Wirginii zamierza podnieść poziom oszczędności do miliona megawatogodzin.
Za swoje osiągnięcia Alex Laskey trafił już do czołówki renomowanej listy „40 under 40”, czyli zestawienia najbardziej obiecujących młodych biznesmenów, corocznie dokonywanego przez magazyn „Fortune”. – Właściwie to nic nie zapowiadało, że odniosę sukces – mówi 34-letni właściciel Opower. Na potwierdzenie tych słów opowiada, jak wraz z kolegą próbował dorobić do otrzymywanego od rodziców kieszonkowego. – Zmęczyło nas odśnieżanie, więc latem otworzyliśmy uliczny kramik z owocami oraz napojami. Myśleliśmy, że to będzie strzał w dziesiątkę. Ale kupowali u nas, i to w dodatku z rzadka, wyłącznie sąsiedzi. Z nudów zjedliśmy cały towar – wspomina. Potem była nauka, ale Laskey nie miał żadnej styczności ani z ekonomią, ani z zarządzaniem: uzyskał licencjat z historii na Uniwersytecie Harvarda. Ale to właśnie na uczelni nawiązał przyjaźń z Danem Yatesem, z którym po kilku latach założył Opower.

Czas na Stary Kontynent

Sukces firmy sprawił, że w maju ubiegłego roku do siedziby spółki w Arlington zawitał prezydent Barack Obama. Jeszcze w kampanii wyborczej obiecywał uruchomienie wartego sporo ponad 2 mld dol. pakietu inwestycji w proekologiczny biznes. W przygotowanej przez niego strategii zielone technologie miały stać się nowym kołem zamachowym gospodarki USA dającym mnóstwo miejsc pracy. Firma Laskeya była idealnym przykładem tego, że plan może się sprawdzić. Po wizycie w Wirginii Obama złożył podpis pod ustawą.
Opower nie zobaczyło jednak żadnych pieniędzy płynących z Waszyngtonu. Zresztą jak zdecydowana większość amerykańskich firm zajmujących się zielonymi technologiami. W całej kalkulacji nie wzięto bowiem pod uwagę jednego, ale za to bardzo znaczącego czynnika – Chin.
Państwo Środka już dobre kilka lat temu zorientowało się, że ekologia może być świetnym biznesem, i mocno w nią zainwestowało. Obecnie sytuacja wygląda tak, że firmy z Zachodu są uzależnione od dostaw np. ogniw fotowoltaicznych „made in China”. Ich produkcja jest nie tylko energożerna, ale też wyjątkowo szkodliwa dla środowiska – i tylko z tych dwóch powodów zupełnie nieopłacalna na Zachodzie. Pieniądze z Waszyngtonu szybko zostały trafiły więc do kieszeni chiń
skich przedsiębiorców. Zwłaszcza że Pekin dodatkowo kontroluje światowy rynek REE. To 17 rzadkich pierwiastków (REE – Rare Earth Elements), m.in. erb, terb, holm, gadolin, dysproz, bez których nie jest możliwy rozwój nowoczesnych technologii. Dzięki dysprozowi można produkować magnesy do samochodowych silników elektrycznych, które są aż o 90 proc. lżejsze od tradycyjnych, zaś dzięki terbowi żarówki zużywają 80 proc. mniej energii. Jednak Chiny – by utrudnić działanie konkurencji – zmniejszyły wydobycie REE, tym samym podnosząc ceny.
Fiasko planu Obamy nie złamało Opower. Firma urosła bez pomocy państwa, była więc zahartowana do działania na wolnym rynku. Alex Laskey rozpoczął podróże po całych Stanach Zjednoczonych, by szukać nowych klientów. – W ubiegłym roku przeleciałem samolotami prawie 300 tys. mil (482 tys. km). To dlatego wciąż mam hondę civic z 1998 roku. Po co mam kupować nowe auto, skoro prawie nie jeżdżę – opowiada. Ta swoistego rodzaju biznesowa pielgrzymka przyniosła efekty, a dla Leskeya stało się jasne, że nie powinien ograniczać się wyłącznie do Ameryki.
Kilkanaście dni temu niewielka firma z Wirginii otworzyła biuro w Londynie. Obywatele Wielkiej Brytanii mają być pierwszymi w Europie, którzy będą mogli skorzystać z usług Opower (według danych British Gas tamtejsze gospodarstwo domowe zużywa rocznie 4480 kWh energii elektrycznej). Firma Alexa Laskeya nie ukrywa, że trwają także przymiarki do uruchomienia działalności w innych państwach. – Ceny energii będą rosły także na Starym Kontynencie. To otwiera przed nami wielkie możliwości – mówi szef Opower. Być może jego firma zawita także do Polski. Co prawda średnie zużycie energii elektrycznej przez gospodarstwo domowe jest u nas jednym z najniższych w Unii Europejskiej – 2300 kWh – ale każdy z nas skarży się na wysokie rachunki. Które na dodatek ciągle rosną.
Opower nie tylko radzi, jak zmniejszyć rachunki. Dba także o motywację klientów, w których uruchamia jeden z najbardziej pierwotnych instynktów – rywalizację. Oszczędzasz prąd i ścigasz się z sąsiadami