Rabobank jest współwłaścicielem BGŻ od 2004 r., jednak do niedawna Holendrzy zamiast inwestować w rozwój, restrukturyzowali spółkę. Zmiana nastąpiła już w 2010 r. BGŻ wprowadził konkurencyjną ofertę kont i kart kredytowych, zainwestował w nowe oddziały. Wiosną zadebiutował też na giełdzie. W pierwszej połowie tego roku pojawiło się w nim sporo nowych ludzi, m.in. Geert Embrechts, który objął funkcję pierwszego wiceprezesa, odpowiedzialnego za ryzyko i finanse.
Chociaż ostatnie lata spędził w Azji, to zna polskie banki. Tuż po studiach dostał za zadanie sprawdzić, jakie z rozwiązań funkcjonujących w Holandii da się wdrożyć w poznańskim Gospodarczym Banku Wielkopolski.
– To był mój pierwszy kontakt z Polską. Wiele osób zastanawiało się, jak będzie się rozwijać polska gospodarka. Miałem okazję obserwować to z bliska – mówi Embrechts.
Wcześniej ukończył studia prawnicze i ekonomiczne na uniwersytecie w Maastricht i zainteresował się Azją. Dlatego zaraz po odebraniu dyplomu wyjechał na roczne stypendium do Japonii.
Reklama
– To był początek lat 90. Jeszcze w czasie studiów chciałem na własne oczy zobaczyć, jak to się dzieje, że japońska gospodarka stała się jedną z najpotężniejszych na świecie – mówi Embrechts.
W 1995 r. Embrechts zaczął pracę dla Rabobanku. Początkowo był analitykiem w departamencie badań nad gospodarką, a następnie odpowiadał za przygotowanie prognoz cyklu biznesowego. Do 2001 r., przez dwa lata, był szefem departamentu odpowiedzialnego za opracowywanie polityki ryzyka dla rynku holenderskiego. Jego przełożeni podjęli jednak decyzję, że ma on się zająć tym, co interesuje go najbardziej, czyli biznesem międzynarodowym. Zanim wyjechał do Azji, by pokierować jedną z zagranicznych instytucji należących do grupy Rabobank, przez trzy lata zarządzał portfelem finansowania handlu i obrotu międzynarodowego, czyli był odpowiedzialny za sprzedaż m.in. gwarancji handlowych.
W 2004 r. wyjechał do pracy w India Finance, jednej ze spółek zależnych grupy Rabo. Tam odpowiadał za budżet spółki i jej plany finansowe.
– Jeśli ktoś nauczy się pracować z Hindusami, to już żadna praca potem nie wyda mu się trudna – mówi z uśmiechem Embrechts i wyjaśnia, że ludzie mieszkający w Indiach są bardzo inteligentni oraz że są mistrzami negocjacji i targowania się. – Jeśli uda ci się coś im sprzedać i na tym nie stracisz, oznacza to, że bardzo dobrze opanowałeś swój fach – dodaje.
Z Indii Embrechts przeniósł się do Indonezji, gdzie odpowiadał za fuzję Rabobank Indonesia oraz dwóch innych firm należących do grupy Rabobank. Stamtąd trafił do Polski.
Zapytany o różnice między prowadzeniem banku w Polsce i w Indonezji zwraca uwagę przede wszystkim na wymagających klientów.
– Przeciętny klient detaliczny może dzwonić do swojego doradcy bankowego o każdej porze dnia i nocy, bo ma jego numer telefonu komórkowego. W Polsce czy Holandii co najwyżej mógłby zadzwonić na infolinię – mówi Embrechts.
O tym, że kolejnym krajem, w którym będzie pracował, jest Polska, dowiedział się zimą.
– Gdy w lutym przyjechałem do Warszawy, żeby zrobić rozeznanie, trafiłem na potężną zamieć śnieżną. Tymczasem moje dzieci jeszcze nigdy nie widziały śniegu – mówi Embrechts. Polska stolica spodobała im się. Embrechts i jego rodzina lubią warszawskie parki oraz niedzielne koncerty chopinowskie.
– Jak każdy Holender uwielbiam jeździć na rowerze. W Indonezji na ulicach jest tyle samochodów, że trudno przejechać obok nich jednośladem. Co innego w Warszawie. Tutaj udaje mi się nawet dojeżdżać do pracy w ten sposób – mówi.