Od pojawienia się przed siedmioma laty pierwszych kłopotów z rakiem Steve Jobs zaczął budować zespół błyskotliwych menedżerów, którzy będą w stanie utrzymać szybki rozwój Apple’a po jego odejściu.
Na razie inwestorzy uwierzyli, że zastąpienie legendarnego prezesa jest możliwe: wczoraj akcje spółki spadły na giełdzie we Frankfurcie tylko o blisko 5 proc., pozostając wciąż blisko rekordowego poziomu. Jednak eksperci ostrzegają, że prawdziwy test dla firmy nastąpi dopiero za dwa lata, gdy informatyczny gigant będzie musiał przedstawić całkowicie nowy produkt, aby utrzymać przewagę nad konkurencją.
– W październiku ma zostać zaprezentowany iPhone5, a w grudniu – iPad3. Ścieżka rozwoju Apple’a została więc na razie jasno określona przez samego Jobsa. Dopiero później okaże się, czy jego następcy będą mieli tyle samo wyczucia, aby odgadnąć oczekiwania konsumentów – napisał w komentarzu tygodnik „ComputerWorld”.
Pałeczkę po Jobsie przejmuje tandem dwóch wybitnych menedżerów. Brytyjczyk Jony Ive, który opracował wygląd każdego produktu Apple’a od czasu wprowadzenia Maca, wciąż pozostaje na stanowisku. Nowym prezesem będzie natomiast Tim Cook, któremu koncern w znacznym stopniu zawdzięcza bardzo wysoki poziom zysków operacyjnych. To właśnie on zbudował sieć dystrybucji Apple’a, dzięki której komputery i urządzenia z nadgryzionym jabłuszkiem były dostępne jednocześnie na całym świecie. Cook zdołał także przenieść znaczną część produkcji do Chin, zasadniczo ograniczając jej koszty przy jednoczesnym zachowaniu bardzo wysokiej jakości. Ponieważ Jobs zrezygnował z powodów zdrowotnych z bezpośredniego zarządzania firmą już w styczniu tego roku, to właśnie nowy prezes tak naprawdę wprowadził na rynek iPada2, najbardziej udany jak do tej pory tablet w historii. Pod jego rządami kilka tygodni temu na krótko Apple stał się najwięcej wartą spółką giełdową świata (350 mld dol.), wyprzedzając nawet giganta naftowego ExxonMobil (teraz jest na drugiej pozycji).
Cooka ma wspomagać zespół młodych menedżerów przygotowywanych przez samego Jobsa. – On jest nie do zastąpienia – nikt nie ma takiej wizji. Ale Jobs zrobił ogromny wysiłek, aby wykształcić zespół osób, które go zastąpią. W tym celu założył nawet Uniwersytet Apple’a, zatrudniając w nim kilku czołowych profesorów z Harvardu – zwraca uwagę Leander Kahley, autor książki „Inside Steve’s Brain” analizującej strategię, która zapewniła sukces Apple’owi.
Reklama