Szefowa finansów BRE Banku, przenosząc się do Warszawy z Niemiec, nie mogła trafić na trudniejszy moment. Był początek września 2008 r., za kilkanaście dni miał upaść amerykański bank inwestycyjny Lehman Brothers. Rynki finansowe stały u progu kryzysu. Karin Katerbau wspomina, że zwróciła wtedy uwagę, jak bardzo Warszawa różni się od miasta, które widziała na początku lat 90., kiedy była tutaj po raz pierwszy.

Jedna z niewielu

We wrześniu 2008 r. miała tylko kilka tygodni na zbadanie sytuacji banku i przygotowanie wraz ze współpracownikami strategii na kryzys. Sytuacja była napięta, bo BRE Bank korzystał z finansowania od spółki matki, a niemiecki Commerzbank pod koniec 2008 r. musiał być dokapitalizowany przez państwo. Gdyby BRE Bank miał w tamtym czasie problemy z płynnością, trudno byłoby liczyć na silniejsze wsparcie od właściciela. Teraz wiadomo, że na skutek kryzysu nie upadł w Polsce żaden bank, ale jesienią 2008 r. nikt nie wiedział, co może się wydarzyć.
W ciągu trzech ostatnich lat udało się jej razem z zarządem wyprowadzić bank na prostą i dzięki temu już piąty kwartał z rzędu BRE poprawia wynik. A Katerbau jako wiceprezes od trzech lat trzyma w ryzach jego finanse.
Reklama
Wcześniej nieraz udowadniała, że potrafi osiągać cel nawet w krańcowo trudnych warunkach. Kiedy zaczynała pracę w bankowości, musiała często udowadniać swoje kompetencje. – W Niemczech na początku lat 90. wiele przedsiębiorstw prowadziło tradycyjną politykę personalną – opowiada Katerbau. Wyjaśnia, że niewiele kobiet mogło wtedy pracować na wysokich stanowiskach kierowniczych, a w dużych przedsiębiorstwach młodzi ludzie mający wysoką zawodową pozycję stanowili raczej wyjątek od reguły.
– W wielu firmach awanse następowały powoli, krok po kroku, dlatego stanowiska dyrektorskie obsadzone były ludźmi, którym niewiele już brakowało do emerytury – mówi. Katerbau jako świeżo upieczona absolwentka zarządzania i ekonomii rozpoczęła pracę jako menedżer klienta korporacyjnego we francuskim banku Societe Generale. Wspomina, że często podczas spotkań biznesowych należała do grona najmłodszych.
– Pamiętam, że kiedy dostawałam jeden z pierwszych awansów, mój szef powiedział mi, że bierze na siebie ryzyko, dając szansę młodej osobie – mówi Katerbau.

W Budapeszcie inaczej

Pracę dla Commerzbanku zaczęła w 1994 r. Najpierw zajmowała się dużymi międzynarodowymi korporacjami, które były klientami grupy na Węgrzech, a od 1996 r. robiła to samo już w centrali we Frankfurcie. – W przeciwieństwie do Niemiec w Budapeszcie nikogo nie dziwiło, że wysokie stanowisko w firmie zajmuje stosunkowo młoda kobieta – mówi Katerbau.
Później przez dwa lata pracowała w bankowości inwestycyjnej. Była jednak bardzo zafascynowana detaliczną bankowością internetową, która w Niemczech na początku ubiegłej dekady przeżywała rozkwit. I tak przeszła do Comdirect Bank AG, internetowego banku zależnego od Commerzbanku, gdzie w 2004 r. weszła w skład zarządu.
– Zawsze interesowało mnie, jak wygląda praca w różnych obszarach bankowości, dlatego gdy pojawiła się okazja, żeby się o tym przekonać, skorzystałam z niej – mówi Katerbau.
BRE Bank był dla niej kolejnym wyzwaniem.
W swojej karierze Karin Katerbau zajmowała różne stanowiska, od opiekuna dużych klientów korporacyjnych w Niemczech i na Węgrzech po wiceprezesa ds. finansów w polskim banku. Pytana o to, jak udawało jej się odnajdywać w tak różnych rolach i miejscach odpowiada, że to kwestia współpracy w zespole. Za każdym razem starała się dostosować reguły zarządzania pracownikami do sytuacji, w jakiej była spółka.
Katerbau mieszka na stałe w Warszawie, w wolnym czasie odwiedza rodzinę i przyjaciół w Niemczech. Pasjonuje się podróżami. Na jej celowniku są obecnie kraje arabskie i Afryka. Ale na pierwsze wakacje po przeprowadzce do Polski wybrała się nad Bałtyk.